Mam mnóstwo pozaczynanych robótek... Co ja na to poradzę, że nie mogę się powstrzymać:-) od czasu do czasu mam "zryw" i staram się chociaż część skończyć... z różnym skutkiem. Chociaż muszę przyznać, że "wykończalność" robótek odkąd prowadzę bloga wyraźnie wzrosła:-)
Mój plan wykańczani UFO-ków nie jest tak ambitny jak plan Eguni, nie mam tyle samozaparcia, żeby obiecywać sobie 1 nowy projekt za 5 skończonych, i tak bym tego nie dotrzymała, ale opcja 1 nowy za 2 skończone jest chyba do zrealizowania nawet dla mnie:-)
Pierwszy wykończony UFOk jest wróżką, której brakowało tylko backstitchy przy kwiatkach i doniczkach, ale nie skończyłam od razu i wróżka zniknęła, przysypana innymi rozpoczętymi robótkami...
Ale wzięłam się i skończyłam:
teraz będę mogła ruszyć dalej z narzutą, na której pojawią się ta i poprzednia wróżka.
no i następna dzielna kobieta chcąca zawalczyć z UFOkami :) gratulacje :)
OdpowiedzUsuńte 'mazane' wróżki są przesłodkie. Dobrze, że ta już ukończona. Gratulacje za hart ducha i samozaparcie!
OdpowiedzUsuńKolejna fantastyczna wróżka. Brawo. Mam nadzieję, że skończysz narzutę zanim Ci córka wydorośleje :P
OdpowiedzUsuńOj... może z powrotem powinnam wrócić na urlop?
OdpowiedzUsuńWtedy miałabym szansę zwalczyć UFOki, bo aktualnie nie ma na to najmniejszych szans.
Za to fajnie popatrzeć na Twoje zmagania z obcymi ;-)
Śliczna ta wróżka i taka malutka. Aż wstyd że była UFOkiem ;)
OdpowiedzUsuńHi hi! Słodziutka wróżka!
OdpowiedzUsuńPozdrowienia z Krakowa ;o)