środa, 3 października 2012

Znowu zarosło pajęczynami....

miał być Meowth, ale pokemon jeden nie chce się wziąć i sam sfotografować... a kiedy ja wracam, do domu to panują już egipskie ciemności.
Tradycyjnie jesień to dla mnie pora zwiększonej aktywności zawodowej, obowiązków dodatkowych mnóstwo, ale w tym roku trafiła mi się szczególna kumulacja, w efekcie wychodzę z domu po ciemku, wracam po ciemku i liczę dni do grudnia, kiedy będę mogła odsapnąć i oddać się słodkiemu lenistwu...
Robótkowo kiepsko... leżą rozkopane wszystkie zaczęte projekty, czasem nawet jednego krzyżyka czy słupka nie ma siły zrobić... pocieszam się tym, że grudzień coraz bliżej i wtedy nadrobię:-)
Na razie zaległa pamiątka ślubna, wciąż jeszcze nie skończona...

Znienawidzone przeze mnie backstitche zastąpiłam malutkimi koralikami i jest moim zdaniem lepiej niż w oryginale.