sobota, 31 lipca 2010

A Promise of Mystery cz. 5

Jakoś ciężko było mi się zabrać za wyszywanie tego miesiąca, ale sądząc po ciszy na blogu nie tylko mi sie udzieliło wakacyjne lenistwo:-)
W każdym bądź razie rzutem na taśmę udało mi się zaliczyć lipiec w przepisowym terminie.
Wygląda tak:


Użyte kolory: odcienie różowego, mulina DMC, po 2 i 3 nitki.
Zadanie wykonane i mogę czekać na następny miesiąc:-)

środa, 28 lipca 2010

Blackwork lady cz.1

Dzięki dobremu serduszku Dommy79 z Zamieszanego Spokoju dostałam piękny wzorek na kolejną blackworkową damę.
Niby miałam nie zaczynać nowej pracy, póki nie skończę dwóch już zaczętych... ale co tam... tyle ich jest, że jeszcze jedna, szczególnie taka ładna, wielkiej różnicy chyba nie zrobi....
Wyszywałam w przerwach między bieganiem po górach a moczeniem się w basenie. Na razie jest tyle:




i tak się zastanawiam, czy kiedyś przyjdzie taki czas, że będę umiała wyszywać TYLKO JEDNĄ robótkę w danym czasie? Jest ktoś w ogóle kto ta umie? Jeśli jest, chylę czoła w podziwie!

niedziela, 25 lipca 2010

Wróciłam :-)

Co w tych górach jest, że co roku leniuch taki jak ja, pakuje plecak i z uśmiechem na ustach zasuwa w takie miejsca jak to:




i co roku takim samym zdumieniem napełnia mnie fakt, że udaje mi się tam wleźć i zleźć:-)




Żeby jednak nie rozgłaszać fałszywych informacji na własny temat, to nie cały mój górski urlop wyglądał tak ambitnie:-) przez sporą jego część dominowały mniej ekstremalne rozrywki jak moczenie się w górskiej rzece, czy w bukowińskich Termach.

Przełom rzeki Białki:







i skałki po których biegał serialowy Janosik







A tu już "ekstremalna" wyprawa do Doliny 5 Stawów

pierwsze ekstremum: fragment drogi do Morskiego Oka, ludzi prawie tyle co na Krupówkach (byłam tam dzień wcześniej, nie wiem co za licho mnie podkusiło;-) ), na szczęście tuż za Wodogrzmotami Mickiewicza można zejśc z asfaltowej drogi na szlak i tam już ludzi o wieeeele mnie...
jak widać słonko świeci, na niebie białe obłoczki, sielanka:-)




a to już Dolina Pięciu Stawów


a na wodzie pierwsze kropelki deszczu, które w ciągu kilku minut (mniej niż czas potrzebny na powyciąganie z plecaka i nałożenie bluz i kurtek przeciwdeszczowych) staną się wielką ulewą...


Drogę do pierwsze stawu do schroniska przebyliśmy w rekordowym czasie, ścigani przez nadciągającą burzę...


I jak sobie przypomnę panienki w kusych spodenkach, bluzeczkach na ramięczkach i japonkach (!!!) z butelką wody w ręce jako jedyny ekwipunek, to przychodzi mi go głowy tylko jedno: ludzie to jednak głupi są...


Czy muszę dodawać, że po kilku godzinach schodziliśmy w upale i przy niebieskim niebie?:-)

piątek, 16 lipca 2010

A tym razem szyciowo:-)

Dziś będą dwa wpisy, bo od jutra wczasuję się w Białce Tatrzańskiej, bez kompa, internetu, robótkę pewnie zabiorę, ale raczej bez szans na jakieś spektakularne postępy, bo planów górskich dość sporo:-)


Na Gwiazdkę dostałam nową maszynę. I stała sobie i stała, jakieś drobne rzeczy szyłam, jakieś przeróbki itp, zaczęłam szyć narzutę dla córki, która leży odłogiem, ale na większe rzeczy nie miałam weny... A ja w międzyczasie oglądałam kolejne blogi patchworkowe i podziwiałam cuda tworzone przez dziewczyny. A parę dni temu wyciągnęłam matę, nóż, szmatki i maszynę i powstało takie coś:




"coś" jest serwetą i z innej perspektywy wygląda tak:




a z jeszcze innej tak:



Szczegóły techniczne:
wymiary 49 cm na 115 cm
kolorowy pas składa się z paseczków 32 cm na 3 cm i jest ich 29
obramowanie i lamówka z kremowego płótna
pikowania maszynowe w ukośną kratkę

szycie takich "cosiów" spodobało mi się na tyle, że z rozpędu pociełam i pozszywałam wierzchy jeszcze dwóch, ale skończyła mi się beżowa bawełna i będę kończyć je po powrocie.

A teraz lecę się pakować, życzcie mi nie za gorącej pogody i do zobaczenia za tydzień!:-)

Kartka ślubna, która została obrazkiem:-)

Hmmm, przeczytałam wasze komentarze pod poprzednim postem i szczerze mówiąc pcja z obrazkiem też mi się bardziej podoba:-)

Efekt końcowy wygląda tak:


Kwadratowa ramka z Ikea, taka "gruba" na 3,5 cm, dzięki czemu obrazek nie jest "przyklejony" do ściany, passepartou z grubej tektury, dołączonej do ramki, oklejone scrapowym papierem, który 100 lat temu zamówiłam na allegro, bo bardzo mi się podobał, ale do niczego nie pasował, tytaj pasuje idealnie:-)

wtorek, 13 lipca 2010

Kartka ślubna cz.3

Jeszcze nie wyprana i pognieciona, ale jest:-)



i tak się zastanawiam... kartka, czy może jednak ramka?


Wachlarz dłubie się bardzo powoli, a ja przeprosiłam się z maszyną i od paru dni szyję, więc w najbliższym czasie będę was zanudzać szyciowymi tworami:-)

sobota, 10 lipca 2010

Kartka ślubna cz.2

Obok sukienki pojawia się garnitur pana młodego:



Lubie takie proste, bezpretensjonalne wzorki:-)

wtorek, 6 lipca 2010

Prezent dostałam!

Zupełnie nieoczekiwanie i bez powodu.
Cóż mogę o nim napisać: Piękny jest po prostu!
Zresztą zobaczcie sami:



A prezent przyszedł od K., bratowej mojej osobistej, która od czasu do czasu zostawia komentarze na blogu i która mogłaby wreszcie założyć sobie swojego bloga i pokazywać ludziom te cuda, które sama robi! :-)

Krysiu, dzięki wielkie!:-)

sobota, 3 lipca 2010

Wachlarz cz. 4

Dłubię, dłubię i dłubię czyli koronek ciąg dalszy.



Musze przyznać, że wyszywa się całkiem przyjemnie. Nawet nie wiem kiedy udało mi się wydłubać już prawie 1/5 wzoru.