Kilka miesięcy temu Bromba na swoim blogu ogłosiła akcję robienia misiów.
To właśnie z tego przepisu powstała Pan Miś. Ciężkie miał Pan Miś życie na samym początku, ponieważ baaaardzo długo musiał czekać na pozszywanie poszczególnych części. Ale cierpliwość została wynagrodzona i oto on we własnej osobie, mruga do Was zalotnie oczkiem:
Brązowy, z klapniętym uszkiem i niewielkiego wzrostu (10 cm), no Pan Miś po prostu:-)
Pan Miś ma jeszcze brata, Pana Zielonego, który po zszyciu (czekał na nie tak samo długo,jak Pan Miś) został uprowadzony i nie załapał sie na sesję fotograficzną.:-)
ha, ja też się do takiego misia ostatnio zabrałam :D
OdpowiedzUsuńo jaki słodki!!! :-)
OdpowiedzUsuńŚwietny ten miś, bardzo mi się podoba
OdpowiedzUsuńMisio wyszedł rewelacyjny!
OdpowiedzUsuńFantastyczny ten Pan Misio :D Aż mi się wierzyć nie chce, że jeszcze nie został zarekwirowany...
OdpowiedzUsuńdzięki:-)
OdpowiedzUsuńOrin, ależ został, tylko mniej skutecznie niż Pan Zielony i udało mi się go do sesji zdjęciowej wyrwać;-)
A mój nieszczęśnik nie wyszedł poza etap fragmentu łepetyny :-D
OdpowiedzUsuńMoże się w koncu zmobilizuję i skonczę bidaka ;-)
Pan Mi ś...to chodząca słodycz:)
OdpowiedzUsuńTaki czekoladowy pierniczek...dzięki któremu człowiek się uśmiecha:)
Serdeczne pozdrowienia...dla pana Misia również ;):):)
Super jest ten Pan Miś. Koniecznie dorób Panią Misiową do pary;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło