Jeśli ktoś tu zagląda regularnie, to wie, że haftuję (i nie tylko) kilka (no dobra... kilkanaście) prac jednocześnie. Coś tam zaczynam, potem odkładam, potem wracam i tak do końca. Nie lubię monotonii:-). Za to lubię wspólne haftowanie. Z racji pierwszej przypadłości nie zapisuje się go żadnych RR, po co mam psuć nerwy sobie i wszystkim innym zawalając terminy. Ale Sal to co innego... Zwłaszcza taki bez narzuconych terminów, takie uwielbiam!:-)
No i sobie dwa znalazłam.
Jeden u Mysi - wisienkowy samplerek
Drugi u Kal32 z wesołymi Japoneczkami
Japońskie postępy do śledzenia na blogu
Kto ma ochotę dołączyć zapraszam tu i tu.
Kochana no nie wiem jeszcze czy SAL wiśniowy jest taki bezbolesny .... Żeby dostać kwadracik trzeba się wylegitymować wyszyciem poprzedniego. A ja jak jestem w ciągu to lecę bez patrzenia.... Ale te wisienki są piękne i kuszące. Bardzo, bardzo.
OdpowiedzUsuńa swój sal kawowy zawaliłam....mam czas do końca roku,ale nie=ic od dwóch m-cy nie pokazuje...bo nie przybywa,,,piękny hafcik:))
OdpowiedzUsuńświetne te japoneczki
OdpowiedzUsuńZdrowych i spokojnych Świąt Wielkanocnych!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie mila