Piękne mamy lato tej jesieni, prawda?
Moje robótki leżą i kwiczą, bo ja na razie szalej w ogrodzie, koszę, sadzę, przycinam i przesadzam. I nareszcie zaczyna to jakoś wyglądać:-)
Pod poprzednim wpisem pocieszyłyście mnie, że jeszcze nie wszystkie baletnice pokończone. Czyli jednak nie jestem ostatnia :-)
Siłą rozpędu wyszyłam kolejną myszkę.
Mało jak na ponad tydzień od poprzedniego wpisu, ale tym razem chyba jestem usprawiedliwiona:-)
Śliczne są te gryzonie, takie kolorowe :)
OdpowiedzUsuńKochane baletnice, pięnie się prezentują :)
OdpowiedzUsuńNo tak, gdzie Ty byś miała być, jak nie w ogrodzie :D To ja w wolnej chwili poproszę o zdjęcia... I tak dobrze, że baletnicy łopaty nie wyszyłaś :P
OdpowiedzUsuńJak się cieszę, że jeszcze gdzieś te myszki widuję :) bardzo mi się ten wzór podoba, żałuje że sama nie znalazłam na niego czasu. Idą Ci bardzo ładnie :)
OdpowiedzUsuń