... i mam nadzieję, przedostania:-)
na ostatnim okazaniu było tak:
i na tym etapie stanęło, jakoś nie mogłam się zabrać za to co ma być dalej.
Ale w końcu coś się odblokowało i pojawiły się serduszka, znowu zrobione metodą odwrotnej aplikacji:
serduszka powstały dwa i dostały ramkę w paski:
Po serduszkach powstały cztery kwiatki, to już klasyczna aplikacja:
Kwiatki oprócz ramki w paski, odstały również ramkę w kratkę:
i tam oto całe to różowe towarzystwo zostało połączone w dwa kolorowe pasy:
Tym samym cały wierzch narzuty mam już gotowy. Teraz zbieram się na odwagę, żeby to wszystko skanapkować i popikować. I przyznam się, że stracha mam dość sporego, bo jeszcze nigdy nie szyłam czegoś takich rozmiarów...
Witaj!
OdpowiedzUsuńZawsze mi się podobały takie patchworkowe narzuty
ale nienawidzę szycia i maszyny więc naprawdę Cię
podziwiam.Pozdrawiam !!!
no i witaj w klubie wystraszonych przed kanapkowaniem i pikowaniem - ja jestem mega przestraszona tymi etapami :)
OdpowiedzUsuńnarzuta piękna kolorowa :)
Piękne i stylowe. Super!
OdpowiedzUsuńpiękne, cudowne, podziwiam!
OdpowiedzUsuńalez Ty wszechstronna
OdpowiedzUsuńszyc nie umiem tym bardziej podziwiam Twoje prace
Śliczna jest :) taka pozytywna i kolorowa :) Trzymam kciuki za kanapkowanie i pikowanie. Ja bym przed samą narzutą zdygała, więc podziwiam bardzo.
OdpowiedzUsuńTo teraz już z górki :D Dzieciaki na ferie wysłałaś, to możesz teraz spokojnie kończyć narzutę. Olga będzie miała super niespodziankę jak wróci :)
OdpowiedzUsuńMaszyny też nie lubię, jak niektóre komentujące dziewczyny tym bardziej Cię podziwiam - wspaniałe dzieło powstaje!!
OdpowiedzUsuńwg mnie rewelacja!!!! :)
OdpowiedzUsuń