Jak co roku drogowców zaskakuje zima i padający śnieg, tak mnie co roku zaskakuje Boże Narodzenie. Bo czeka człowiek i czeka i do świąt jest tak strasznie dużo czasu, ciągnie się ten listopad w nieskończoność, a potem znika nie wiadomo kiedy i już są święta...
Wigilia za 11 dni... kiedy to zleciało? przecież niedawno była połowa listopada...
Dobra, koniec marudzenia:-)
Moja kawowa Lili Soleil:

Zaczęłam wyszywać domek. Jakoś znudziły mi się te renifery, potrzebowałam odmiany:-)
cudne kolory, cudny hafcik...
OdpowiedzUsuńCudna praca! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOj lecą te dni, nie wiadomo kiedy grudzień przyszedł :) ślicznie Ci idzie świąteczny obrazek :)
OdpowiedzUsuńcudne kolory, już mnie korci taki hafcik, pozdrawiam serdecznie J.
OdpowiedzUsuńmam to samo - co roku obiecuję sobie że w tym następnym, nadchodzącym, to zacznę wszystko wcześniej i ze wszystkim zdążę na czas - aha, już akurat :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba Twoje zestawienie kolorów w obrazku :)
Pięknych, magicznych Świąt!
OdpowiedzUsuńWszystkiego Najlepszego na ten ostatni Dzień Świąt i na nadchodzący Nowy Rok :)
OdpowiedzUsuńMichalina