Nie zapomniałam o blogu, o nie, kilka ostatnich dni spędziłam podróżując po bardzo pięknych miejscach.
Trafiłam między innymi do słowackiego miasta Stara Lubowna.
Miasteczko leży niedaleko polskiej granicy, z Krynicy jedzie się tam niecałą godzinę samochodem.
Co tam jest takiego szczególnego? Przede wszystkim zamek i skansen.
Położony na wzgórzu zamek widać już daleka.

Pierwsze wzmianki o zamku pochodzą już z XIV wieku, a jego historia przez wiele lat związana była z polskimi rodami szlacheckimi.
Zamek wielokrotnie przebudowywano, stąd różne jego częsci utrzymane są w różnych stylach architektonicznych, od gotyku, przez renesans, po barok.

Zwiedzanie bardzo ułatwiają darmowe przewodniki po zamku w kilku językach, również po polsku, oraz szczegółowe opisy umieszczone w poszczególnych salach i przy eksponatach.
I tak sobie pomyślałam, że wciąż jeszcze trochę nam brakuje w tym względzie do Europy... Zwiedzam dość sporo muzeów, z racji miejsca zamieszkania także tych tuż przy granicy i jakoś nie przypominam sobie, żeby u nas powszechne były inne wersje przewodników, poza angielskimi, niemieckimi i francuskimi, a u Słowaków była nawet przewodniczka mówiąca po polsku...
Inne miłe zaskoczenie to bilet rodzinny na zwiedzanie, darmowe wejście dla osób niepełnosprawnych i całkowity brak opłat za fotografowanie i filmowanie.
W zamku oprócz wysokiej wieży i głębokich lochów, urządzono również kilka sal z wystawami tematycznymi dotyczącymi dawnych rzemieślników.
Mnie najbardziej do gustu przypadł warsztat farbiarza:

i kolekcja stempli służących do drukowania na tkaninie



A to już fragment wnętrz pałacowych i wystawy poświęconej ostatnim prywatnym właścicielom zamku, Zamoyskim.

Poniżej zamku znajduje się skansen z tradycyjną, drewnianą zabudową z tamtych okolic.

Oczy cieszyły takie sielskie widoczki

Ozdobne belki, z nazwiskiem właścicieli i datą powstania domu:

W chatach urządzone są wystawy tematyczne: bożonarodzeniowa, ślubna, przy narodzinach dziecka, przy śmierci, warsztaty rzemieślnicze, szkoła.
Tutaj izba ozdobiona z okazji Bożego Narodzenia, z sianem pod stołem i gałązką ozdobioną papierowymi kwiatkami przyczepioną pod belką:

Mnie zaciekawił jeden szczegół, mianowicie półeczka ze sztućcami nad wejściem. Ten motyw przewijał się w kilki chatach, i tak się zastanawiam, czy to jakiś lokalny zwyczaj? W polskich skansenach nie zauważyłam czegoś takiego.
Oczywiście wypatrzyłam kilka rękodzielniczych smaczków:-)
warsztat tkacza:

łózka z pościelą z koronkowymi wstawkami, na moje oko to był filet.

i nieśmiertelne haftowane makatki:


A to łóżko dla nowożeńców, w chacie z ekspozycją weselną:

A tu eksponat trochę młodszy od całej reszty, ale jakże piękny:

Po więcej informacji można zerkną tutaj:
http://www.muzeumsl.skJeśli będziecie w tamtej okolicy, polecam serdecznie, zwiedzania mnóstwo, okolica przepiękna, ale od razu ostrzegam, zarezerwujcie sobie na zwiedzanie cały dzień, jest co oglądać :-)