Coś drgnęło... już drugi dzień temperatura powyżej 0 :-) Byle do wiosny:-)
Robótki ostatnio leżą trochę zapomniane. Chyba trochę za dużo pracy wzięłam na sobie w ciągu ostatnich kilku tygodni...
Ale żeby nie było, że tak zupełnie nic nie robię, to pokaże Wam kawałek nowego projektu.
Długo przymierzałam się do szycia tych sześciokątów, głównie ze względu na to, że wszystkie je trzeba pozszywać ręcznie, a to wiadomo trwa.... Ale jak już zaczęłam, okazało się, że to jest ich największa zaleta:-) Zszycie dwóch kawałków trwa chwilkę i można to robić dokładnie wszędzie, nawet w pociągu, jadąc do pracy;-)
Nacięłam na początek dwie setki bawełnianych heksagoników, zaprasowałam i partiami wrzucam do torebki, gdzie czekają na pozszywanie:
Wybrałam wzór tzw. granny's garden, oprócz beżowych "ogródków" będą jeszcze zielone, niebieskie i różowe.
Zaprasowany heksagon ma prawie 4 cm średnicy.
Na razie mam 7 gotowych, a następne trzy "się szyją".
U lala zszywania a zszywania masz. Zatem miłego szycia życzę :))
OdpowiedzUsuńmrówcza praca, ale wyobrażam sobie, że całkiem przyjemna i odstresowująca :)
OdpowiedzUsuńMasz cierpliwość, ja bym chyba nie dała rady:))
OdpowiedzUsuńNo podziwiam cię :-)
OdpowiedzUsuńSzybko Ci idzie :) A to są właśnie zalety komunikacji miejskiej: książka, heksagony. Rewelacja!
OdpowiedzUsuńale piękne rzeczy tworzysz, wspaniałe wzory!!!trafiłam przez przypadek mam nadzieje, że pozwolisz żebym się rozgościła i została na dłużej, magda
OdpowiedzUsuńPodziwiam Twoją cierpliwość do Tworzenia takich rzeczy!
OdpowiedzUsuńprzyłączam sie do klubu heksagonowców u mnie na dziś uszytych 1520 heksagonów do narzuty
OdpowiedzUsuń