Święta, Święta i po Świętach... przeleciały jak zwykle za szybko...
Spacerowe plany pokrzyżował pogoda, wczoraj padało cały dzień, dziś od południa. Tylko dzieci zdążyły wykorzystać piekne słońce i poświętować śmigus dyngus, razem z sąsiadami polewali się wodą. Jeśli miarą zabawy może być ilość zmoczonych ubrać, to było nieźle:-)
Robótkowo lepiej, co prawda króliki niedokończone, bedą czekać na święconkowy debiut do przyszłego roku, ale skończyłam zazdrostkę.
Jeszcze nie zblokowana, ale jest:
Kocia kontrola jakości również przebiegła pomyślnie:
Tym samym 1/3 mojego zestawu firankowego mam gotową, teraz trzeba jeszcze dorobić ozdobną koronkę do materiałowej firanki, tak na oko ze dwa razy dłuższą od zazdrostki.
Wow. Super zazdrostka. chciałabym tak mieć robić na szydełku:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Świetny wyrób :))
OdpowiedzUsuńuwielbiam zazdrostki, zawsze nadają kuchni taki ciepły, domowy wygląd - a twoja jest piękna :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładna zazdroska. Jakoś nie mam natchnienia, żeby coś takie zrobić, a przydałoby się.
OdpowiedzUsuńPiękna:)zazdroszczę umiejętności:)
OdpowiedzUsuńZazdrostka piękna, aż wzbudza zazdrość, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBosze, ależ trzeba cierpliwości żeby coś takiego udziubdziać :D
OdpowiedzUsuńŁadniutka. Mam nadzieję, że dodasz fotkę z zawieszonymi już zazdrostkami.
OdpowiedzUsuńTeż podziwiam za cierpliwość do dłubania i dziubdziania.
Wspaniała!! Piękne wykonanie:)
OdpowiedzUsuń