Właśnie zdałam sobie sprawę, że moje myszy leżą zakopane pod stosem robótek...
Wszyscy już je pokończyli, a moje utknęły. Niedobrze!
Miały być trzy tygodnie na ukończenie każdej, mam nadzieję, że chociaż w terminie ukończenia się zmieszczę:-)
Mała robótka, w sam raz na wieczorne oglądanie filmu. Czas najwyższy podgonić gryzonie!
Przedstawiam wam kolejną baletnicę:
Mała, żółciutka i i skacze leciutko jak ... baletnica! ;-)
Słodkie...i takie ulotne te myszulinki :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie ,szkoda byłoby je porzucić :)
Pozdrawiam ciepło:)
Kasia
Fajne te myszki :)
OdpowiedzUsuńPiszesz, że wszystkie dziewczyny skończyły ...pocieszę Cię - ja jeszcze myszek nie zaczęłam... ale liczę, że niebawem ...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Śliczne myszulki, ale niestety na wszystko potrzeba czasu.
OdpowiedzUsuńOj, nie wszyscy skończyli, nie wszyscy ;)
OdpowiedzUsuńJa dalej w lesie.
http://adzia1313.blogspot.com/
Tak to jest jak się dziesięć obrazków na raz wyszywa :p
OdpowiedzUsuńja mam jeszcze dwie do okonturowanie i jakoś mi umykają :)
OdpowiedzUsuńZaglądałaś do skrzynki?
Pozdrawiam ciepło.
Spoko, chyba tylko jedną masz do tyłu. I potwierdzam, nie wszyscy pokończyli:)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Bardzo rozweselajace myszki.
OdpowiedzUsuńJakie słodkie, soczyste kolory sukienek!
OdpowiedzUsuń